niedziela, 3 lipca 2011

Rozdział VIII

Dziewczyna zgrabnym ruchem przełożyła nogę zsiadając z motoru.  Jonathan przyglądał się temu skamieniały, czuł się jakby postanowili mu największą kolekcję pornoli- niestety to była jego fantazja, jako że Nathalie zakazała oglądać swoim prosiaczkom "demoralizujących filmów pornograficznych" poza jakimiś imprezami - w końcu filmy tego pokroju źle działały na tancerzy. Wszyscy chłopcy mieli jej to za złe, gdyż nie mieli, jak się wyładować... ogólnie sexu z osobami spoza zespołu Nathalie też zbytnio nie tolerowała. Wyjątkiem były sytuacje, gdy tancerz dostał mało napiwków i czuł się niedoceniony. Wtedy pracownicy musieli się jakoś wyżyć, a wtedy szefowa przymykała oko i udawała, że nic się nie stało.
- Wow - zdołał wykrztusić Jonathan, gdy szczupła piękność krokiem wyciągniętym prosto ze ''slonecznego patrolu '' szła w jego stronę. - Ble-ble , bol , blif - próbował zagadać Jonathan, gdy tajemnicza piekność była dostatecznie blisko, by coś usłyszeć. 
Odpowiedziała tylko uśmiechem- wiedziała, że dziewczyna na motorze, to najlepszy magnes na mężczyzn. Po chwili przed drzwi agencji wybiegła Barbie i symbolicznym buziaczkiem przywitała piękność. Ta odwzajemniła powitanie, przekazała jej szybko biały proszek i weszła do budynku. Wtedy Jonathan zrozumiał, że jego miłością jest Jackson- diler agencji. Podrapał się po krótkich włosach na głowie- zawsze myślał, że dilerem jest chłopak.
- Ej, księżniczka - zawołał Barbie, która wesoło potrząsała wypełnioną białym proszkiem torebeczką.
- Mówiłam ci, że masz na mnie tak nie mówić - zirytowała się i schowała saszetkę krzywiąc się nieznacznie; określenie: "księżniczka" bylo najmniej przez nią lubianym.
- To jest diler agencji? - spytał  na pozór obojętnie.
- Tak...a bo co? - założyła ręce na klatce piersiowej.
- Nic , nic- odparł bardzo szybko i oblał się uroczym rumieńcem.
- Ha-ha-ha-ha, podoba ci się Jackson? Nie no, nie powiem, fajna dupa, ale musisz się trochę postarać. Wiesz, ona byle gówna nie rusza - opowiedziała uśmiechając się z pobłażaniem.
Rumieniec zniknął z lekko skrzywionej w złości twarzy tancerza - jak ona mogła porównać go do gówna?! Swoim charakterystycznym tupnięciem zademonstrował usprawiedliwionego focha. Tym czasem Barbie nadal ledwo wstrzymywała się, by nie wybuchnąć śmiechem - jeszcze chłopak popadłby w depresję ...

                                                                               ♥♥♥

- Miałaś ją przywieźć!- wrzeszczała rozjuszona Nathalie.
- Co miałam zrobić, jak jej nie było? -broniła się dziewczyna.
- A co ja mam teraz zrobić, nie mam ani grama mojej zielonki! - złapała się za głowę i zacisnęła oczy.
- To tylko zielonka - skwitowała dziewczyna, a wszystkim zaprało dech w piersiach.
- No to się zacznie - powiedział podekscytowany awanturą James. 
- TY! - Nathalie puściła głowę mrużąc wściekle oczy. 
- Zaraz się zacznie - zafascynowany Taylor mruknął do śledzącego każdy ruch szefowej Jamesa. 
Gdy w centrum agencji toczyła się zaciekła kłótnia, Michael oblizywał lubieżnie wargi obserwując wypięte pośladki Annabel, Barbie konwersowała miło z Jonathanem, a Jackson podążała korytarzami do źródła nieprzyjemnymi krzyków. Gdy dotarła do dużego pomieszczenia, w którym stała dobrze znana jej kadra tancerzy, Nathalie i jej nowa pracownica. Owa pracownica wyglądała niczym kupka nieszczęścia, w jej oczach krył się strach przemieszany z niedowierzaniem. "Niech się uczy życia" stwierdziła doświadczona w swoim zawodzie Jackson i oparła się o ścianę, przyglądając się rozgrywającej się przed nią scenie. 

                                                                             ♥♥♥

 - Aa, Michael co ty robisz?! - spojrzała na stającego za nią blondyna, który przed chwilą klepnął ją w tyłek. 
- Domyśl się - uśmiechnął się lubieżnie i uklęknął za nią przyciągając do siebie. - Czujesz to? - mruknął jej do ucha i otarł o dolne partie kroczem 
- Michael ty! - wywaliła oczy i rozdziawiła usta, z czego młody skorzystał. 
"To będzie upojna noooooc" pomyślał i uśmiechnął się lekko. 

                                                                             ♥♥♥

- Nathalie, już starczy! - powiedziała stanowczo Jackson, powstrzymując śmiech. - Mam twoją herbatkę- uśmiechnęła się zachęcająco i wyciągnęła torebkę z paczką podpisaną: "Yerba mate Rosamonte". 
- Yerba - twarz złagodniała - moja zielona - uśmiechnęła się czule. - Jackson, chodźmy do gabinetu - ruszyła uśmiechnięta w stronę schodów. 
- Daniel, wracaj do domu, porozmawiamy jutro - zwróciła się na odchodnym do swojej pracownicy i podążyła za Nathalie. 
- A było tak ciekawie! - ryknął Taylor, kiedy kobiety zniknęły. 
- Nigdy nie widziałem u niej takiego bulwersa! - zarechotał James.
- A co się stało? - spytał wchodzący do pokoju zdezorientowany Jonathan.
- Chłopie, żebyś to widział!
- Przyszła laska od dilera i nie miała zielonej - odparła znudzona Elizabeth i zdjęła okulary, by przetrzeć szkiełka. 
- Jak mogłem to ominąć - jęknął podłamany, lubił patrzeć, jak Nathalie wyżywa się na innych.  
- Nie tylko ty straciłeś dobre show - pocieszył go ubawiony George. 
- A niby kto jeszcze? - spytał inteligentnie. 
- Barbie, Michael, Maybell ...
- Właśnie, dawno nie widziałem Michaela i Maybella... ciekawe, co u nich. 

                                                                             ♥♥♥

- Banany mi się skończyły - westchnął cierpiętniczo i wstał przeciągając się. - Bójcie się, nadchodzę. 

                                                                             ♥♥♥

- Jeśli Nathalie się dowie, co zrobiliśmy, to nas zabije.
- Nikt nie musi tego wiedzieć.
- Ona wie wszystko! - wrzasnęła rozgoryczona.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz