czwartek, 21 lipca 2011

Rozdział XVIII

Uwaga! Kolejny rozdział niszczący dzieciństwo,  czytać na własną odpowiedzialność. Za skutki uboczne nie odpowiadamy.


Po wspólnym "obiedzie" powiedział:
- Za to, że tak ładnie nazbieraliście grzybków, mam dla was niespodziankę - na jego twarzy pojawił się uroczy ( przerażający tancerzy) uśmiech. - W ramach nagrody macie wolne.
- A haczyk? - zmarszczyła brwi El, nie mogła uwierzyć, że tak po prostu mają wolne.
- Skoczycie dla mnie po wódeczkę - zaśmiał się i poszedł do namiotu.
Po grupie rozniósł się jęk zawodu.

♥♥♥

- Jon - mruknęła Nathalie do siedzącego obok muzyka.
- Hmm? - oderwał wzrok od notatnika, w którym zapisywał nowy tekst. 
- Wiesz, że niedługo muszę wracać? Nie mogę na tak długo zostawiać prosiaczków - nadęła policzki. 
- Wiem - westchnął. - Ale nie martw się, coś na to poradzimy - uśmiechnął się pod nosem. 
- Coo? - spytała i usiadła na kanapie w klęczkach.
- Będę cię często odwiedzał, wiesz... Loc* bardzo lubi George'a...
- Ale nadal tu jestem - powiedziała z zalotnym uśmiechem, Jon wiedział na co ma ochotę. Nathalie chciała coś dodać, ale nie zdążyła. Jej usta były zajęte przez Jona, całował ją namiętnie i napierał na nią całym ciałem. Jego duże ręce już wędrowały pod jej bluzką. Oderwała się od jego ust, pozostawił wolną rękę dziewczynie. Ta zaczęła zdejmować mu koszulkę i całować po jego nagim torsie. On zaś robił dobrze Nathalie. Dziewczyna wydawała z siebie jęki zadowolenia i poruszała biodrami, by sprawiło jej to jeszcze większa przyjemność . Po chwili Nathalie wzięła jego olbrzyma do ust, delikatnie lizała, przygryzała i ssała, pomagając sobie przy tym ręka. On przytrzymywał jej włosy i głowę dając jej znak, by nie przestawała
- Jesteś kurewsko dobra - mruczał muzyk.
To motywowało ją i brała go coraz głębiej, miała bardzo rozciągnięte gardło. Nagle przestała, zaczęła zdejmować z siebie ubrania i odsunęła się od niego. Patrzyła na niego wyzywająco i masowała się po piersiach. On nie wytrzymał i dołączył do niej. Zaczął ssać i lizać jej sutki, aż były twarde i stały. Długo się nimi bawił sprawiało mu to przyjemność. Postanowił zejść niżej, zaczął robić Nathalie ''minetkę’'. Sprawiało jej to ogromną przyjemność. Jon dołączył do tego palce. Chwilę później położył się na plecach, a ta 'wskoczyła' na niego. Wykonywali szybkie ruchy, toteż było im coraz lepiej. Gdy było już blisko finału, zmienili pozycje i zaczęli to robić na tzw. pieska. Tuz przed końcem wyjął członka i za pomocą ręki skierował nadchodzący wytrysk na piersi Nathalie czekając na ''finał''

 ♥♥♥

Tancerze wysłali po wódeczkę Jamesa i Taylora, a sami zaczęli organizować miejsce na imprezkę. Victor nie przeszkadzał im, siedział w swoim namiocie i najprawdopodobniej umilał sobie czas robótką ręczną  lub rozwiązywaniem krzyżówek.  Podczas gdy w obozowisku dochodziło do wielu sprzeczek, dwóch bossów szlo powoli leśną ścieżką do "swojego źródła". 
- Jak było w nocy? - zaczął "po męsku" Taylor wypinając klatę. 
- Poruchałem sobie - uśmiechnął się szeroko. 
- Bo ci uwierzę - zarechotał, by po chwili uważnie mu się przyjrzeć. - Już nie jesteś prawiczkiem? - niemal jęknął. 
- Nie - wypiął klatę. 
- Rozprawiczyły cię bliźniaczki? - nadal nie mógł uwierzyć. 
- Tak ... fajnie było - zaśmiał się krótko. - A jak było z Maybellem i Jonathanem?
- Też dobrze - na jego policzkach wykwitł ledwo widoczny rumieniec, po czym odchrząknął. - Nie było za ciekawie... Jonathan spał jak zabity...
- A Maybell? - spytał z kpiącym uśmieszkiem James, wiedział, że trafił w słaby punkt przyjaciela. 
- Eee... eee... eee... eee... eee...eee...eee...eee
- No?
- Eee, nic - uśmiechnął się zakłopotany i podrapał z tyłu głowy.
- Dziwne, że nie obudziliście Jona - bąknął od niechcenia James czekając na reakcję. 
- Skąd wiesz, że robiliśmy to w namiocie?! - wyskoczył przed niego z przerażoną miną. 
- Powiedziałeś - zmrużył oczy, w końcu czul się niczym wszechwiedzący Bóg. - Jak było?
- Jezuu, on jest lepszy od wszystkich dziewczyn z jakimi byłem - westchnął głęboko. - On jest taki... gibki i doświadczony - na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Czyli też miałeś udaną noc, he-he-he 
- Przybij! - przybili sobie z żółwika i podążyli dalej. 

 ♥♥♥

- Dlaczego tak długo?! - ryknęła na zadowolonych z siebie tancerzy Barbie, gdy ci wrócili od Victora. 
- Tak jakoś wyszło.
- Dobrze się bawiliśmy po drodze... w przydrożnych krzakach - zaśmiał się głośno James. 
- Aha - burknął wkurzony Maybell, zgromił tancerza wzrokiem mówiącym: "Wejdź mi w drogę, to cię zmiażdżę i opluję" i poszedł w stronę drzew. Zniknął za pierwszymi drzewami.
Tancerze patrzyli jeszcze w miejsce, w którym przed chwilą stał ich towarzysz, ale z oslupienia wyrwał ich zniecierpliwiony już Jonathan:
- Zaczynamy w końcu?
- Oke

  ♥♥♥

Impreza trwała już długo, zaczynało się powoli ściemniać. Wszyscy bawili się dobrze, oprócz dwóch osób, które połączyło coś więcej niż wspólna praca. Taylor większość imprezy w plenerze przesiedział pijąc bimber i rozmyślając o swoim najnowszym kochanku. Gdy wszyscy tańczyli i nikt nie zwracał na niego uwagi, wstał i ruszył w kierunku drzew, za którymi zniknął "ten jedyny". Wstąpił między pierwsze drzewa i skierował się na polankę, na której mieli treningi. Na samym końcu polany, na starym konarze drzewa leżał Maybell. W uszach miał słuchawki, oczy miał zamknięte. 
- Idealnie - uśmiechnął się do siebie i potarł szatańsko dłońmi.


 ___________________________
*ochroniarz zakochany w George'u 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz