niedziela, 10 lipca 2011

Rozdział XI

- Tak dobrze, to nie ma. Idziemy oglądać - oczy Nathalie diabelsko błysnęły, a ich posiadaczka ruszyła w kierunku schodów.
Za zadziwiająco wesołą szefową pomaszerowała cała kadra. Jednak tancerzy zaczynała otaczać ciemna aura strachu i niepewności, w jaką wprowadzało ich zachowanie szefowej. Nieczęsto była, aż tak uśmiechnięta, a jeśli już była, to zwiastowało to dla nich coś nieprzyjemnego lub nieciekawego. Tak więc szli w ciszy, bojąc się tego, co zobaczą na płycie... Każdy już wiedział, że film ośmiesza ich i najprawdopodobniej zostanie w agencji na dłużej.
Weszli do salonu przeznaczonego i urządzonego przez kadrę - było to pomieszczenie, które posiadało najciekawszą historię (tzn. najbardziej brutalną i zabawną). Podczas jego urządzania doszło do wielu kłótni w szeregach kadry, ale w końcu, po miesiącu przeglądania katalogów i chodzenia po różnych sklepach udało się go dokończyć z zaskakującym skutkiem. Pomieszczenie było duże i przestronne, zachowane w fioletach i zieleniach. Wszyscy tancerze zasiedli na dużej narożnikowej kanapie wykonanej z czarnej skory. Wszyscy lekko zgarbieni patrzyli na szefową, która wciąż uśmiechnięta grzebała przy telewizorze i DVD. Włożyła płytę i odtworzyli ją zasiadając w jednym z fotelów z pilotem w ręce. Tancerze podnieśli głowy i spojrzeli z trwogą w ekran dużej plazmy.

Zobaczyli pokój Barbie, która zbladła mocno, po czym wrzasnęła zdenerwowana zakłócając innym podziwianie jej pustego pokoju:
- Dlaczego mam monitoring w pokoju?!
- Każdy ma - odparła spokojnie szefowa. - Włączany jest tylko na imprezy, takie jak ta - skinęła głową w stronę telewizora. - Nie ma się co bulwersować, dzięki temu będziesz wiedziała, co robiłaś - uśmiechnęła się kpiąco i zachichotała.
Dziewczyna westchnęła głęboko i znowu spojrzała w ekran. Z perspektywy kamery jej pokój, podobał jej się jeszcze bardziej niż normalnie. Ciemne panele, różowe ściany i duży napis na tej najdłuższej, naprzeciwko drzwi, głoszący: "Bad Girls". Miesiąc po tym, jak dostała owy pokój, narysowała szkic liter i potem zamalowała je z siostrą. Jednak nie to było ważne.

Do środka weszła cala kadra, zaopatrzona w wiele butelek pełnych procentów. Wszyscy byli roześmiani i podnieceni wizją bliskiej popijawy. Butelki ustawiono wszędzie, gdzie popadnie. Impreza zaczęła się szybko rozkręcać, szybki opróżniano butelki w rytm jakiegoś skocznego kawałka. Gdy wypito ponad połowę zasobów, Barbie podeszła do swojego łóżka i wyjęła spod poduszki 3 torebeczki wypełnione proszkiem, a potem podzieliła się z pozostałymi. Następnie pocieszny Jonathan zaproponował grę w wyzwania, jednak odmówiono mu, na co zrobił usprawiedliwionego focha. Chcąc, nie chcąc, Elizabeth podeszła do niego, by pocieszyć młodego. Ten uśmiechnął się szeroko i zaproponował jej zakład - zgodziła się. Podeszła do gadającej wesoło z Jamesem i Taylorem siostry i wyszeptała jej coś na ucho, na co ta skinęła ochoczo głową i powróciła do pijackiego bełkotu z towarzyszami. El podeszła do dużej szafy i wyciągnęła z niej po chwili dwa stroje króliczków, z którymi podeszła do najmocniej nawalonego George'a wciskając mu jeden. Szatyn domyślał się, co ma robić - ogłosił głośno, że czas na striptiz i zaczął ściągać z siebie ubrania zakładając te królicze. Wszyscy obserwowali go, jak zaczarowani - George kochał to, co robił i świetnie mu szło. Gdy skończył z łazienki wyszła, także ubrana już El i podeszła wesoła do chłopaka. Następnym czynem wzbudziła szok u wszystkich i śmiech szefowej - wyszeptała pulchnemu tancerzowi coś do ucha, na co ten się lekko zarumienił i pocałowała namiętnie w usta.
- Stop! - ryknął Taylor i zaczął się skręcać na kanapie ze śmiechu.
Film został zatrzymany.
- Co to było? - Barbie spojrzała zdziwiona na swoją spokojną siostrę i zarumienionego chłopaka.
- Pocałunek - odparła spokojnie.
- Dobra, o co się założyliście? - spytał rozbawiony James.
- Em, mieli przebrać się za króliczki i rozdawać marchewki - odparł zadowolony z siebie Jonathan.
- Ha-ha-ha dobre! - zawył Taylor. - Ale z siebie zrobiliście sieroty!
- Nie osądzaj tak szybko, Taylor - odezwała się z szerokim uśmiechem szefowa. - Jeszcze WIELE może się zdarzyć. A teraz przypomnieliście już sobie trochę? - odparły jej skinienia głową. - To czas na dalszą część - włączyła film.

Skończyli się całować i wyszli w asyście Jonathana. Taylor ciągle z otwartą w szoku buzią patrzył w miejsce, gdzie przed chwilą stał George i Elizabeth. Inni wrócili już do picia oprócz niego. Nagle pojawiła się przy nim, mocno wstawiona Barbie i nachyliła się nad nim, mówiąc mu coś. Oboje zniknęli w łazience.

- Jezu~! - ryknęła Barbie, której się wszystko przypomniało. - To dlatego tak mnie tyłek boli - zawyła i ukryła twarz w dłoniach.
- Hmm, Taylor, wszystkie są twoje - zaśmiał się wesoło James, szturchając skamieniałego bruneta.

Nic się nie działo; James, Maybell i Michael siedzieli sobie śmiejąc się i co chwilę ciągnąc mocno z butelki.[Nathalie przyśpieszyła film i puściła go znowu, gdy do pokoju weszła Elizabeth z chłopakami] Tak więc, do pokoju weszła El z chłopakami. Jonathan zasiadł przy kolegach i zaczął opowiadać o zakładzie, podczas gdy dziewczyna i chłopak zamieniali stroje playboya na swoje własne. [Nathalie znowu przyśpieszyła film, do momentu, w którym towarzystwo zaczęło się zbierać]. Z łazienki wyszła lekko zaczerwieniona dziewczyna z dużym i zadowolonym z siebie brunetem. Spojrzeli na zbierającą się już kadrę i zdziwili. Barbie zaczęła interweniować - w końcu nie mogla wypuścić przyjaciół teraz. Wrzasnęła zadowolona, że ma niespodziankę i wyciągnęła spod materaca kolejną torebeczkę, tłumacząc przy tym, że jest ona pełna jakiejś nowej, magicznej substancji, którą poleciła jej Jackson. Wszyscy podzielili się używką i uśmiechnęli się błogo. Zaczęli tańczyć obmacując się co chwila. Po kilku minutach na łóżko Barbie wszedł chwiejnie Maybell i zaproponował spacer, w tą jakże piękną i kojąco zmysły noc. Wszyscy zawiwatowali mu i pomogli zejść z "podestu". Schowali butelki do szafy i poszli sobie.

- A co było potem? - zapytała wesoło zdziwionych tancerzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz