środa, 29 czerwca 2011

Rozdział VII

- Raz, dwa, trzy.. Równo! Nie! Nie, wszystko źle. Jesteście beznadziejni - wrzeszczała Nathalie.
- Ej może z szacunkiem do Prosiaczków - powiedziała, obrażona na cały świat Elizabeth.
Szefowa już chciała ją rozerwać, ale sytuację załagodziła Barbie.
- Spokojnie... Może 5 minut przerwy?
Nathalie na to przystała, gdy wyszła, zza drzwi dobiegło jej wołanie:
- Annabel, zaparz mi zielonkę! - następnie rozległy się szybkie kroczki. Tancerze odetchnęli.
- Ale mnie usta bolą, mrowią czy coś, ale lipa. - narzekała Eli.
- Trzeba było nie robić bezdomnemu loda. - odpowiedziała jej siostra.
Riposta Barbie, rozśmieszyła Jamesa, aż chłopak dostał ataku śmiechu i skurczu kaloryfera.
- A kto siedział całą noc przy Jamesie? - odpowiedziała, ze złośliwym uśmiechem, Elizabeth. - Nie wmówisz mi że nic nie zaszło.
James przestał się śmiać. Jego niebieskie oczka, zrobiły się dwa razy większe i ledwo wydusił z siebie:
- Czy znów... znów mnie ktoś gwałcił?!
- Na mnie nie patrz... Przecież kto ostatnio wszedł ci do łózka, w nocy? - spojrzała z kpiną na siostrę.
Bliźniaczki wybuchnęły śmiechem, lecz chłopak nadal stał w bezruchu, przerażony, z wizją kolejnej utraty męskości.
Nagle gwałtownie otwierają się drzwi, wbiega szczęśliwa Nathalie, z pełnym kubeczkiem, sławnej na całą agencje - zielonki.
- Objawił mi się genialny pomysł!
- To nie wróży nic dobrego - wyszeptała El do ucha siostry.
- Weźmiemy świnki, ustawimy je z tyłu i będą chrumkać - zaklaskała z podekscytowania.
- Równie dobrze może robić to James. - dodała z sarkazmem Barbie.
Chłopak zrobił poker face'a i zmroził wzrokiem tancerkę.
- Dobry pomysł - zaśmiała się ich szefowa. Trening dobiegł ku końcowi.


- Dzisiaj gejowski wieczór. Najpierw zatańczą Georg i Maybell, później Taylor, a następnie występ gwiazdy wieczoru - Jareda! Dziś również pierwszy występ Jonathana, którego zadaniem będzie pocałować Michaela! - mówiła Nathalie. Gdy skończyła, rozległy się brawa i gwizdy. Widownia już nie mogła się doczekać. 
Pierwszy występ był świetny. Ulubieńcy szefowej poszli na całość. Nathalie chodziła dumna i w głowie już przeliczała zyski. Taniec Taylora wypadł trochę gorzej, gdyż ten się spóźnił. Jeden z gości agencji postawił mu drinki i flirtował. Gdy w końcu rozpoczął swój taniec, okazało się, że w jego skórzanych spodniach do striptizu popsuły się guziczki i nie mógł ich zdjąć, długo z nimi walczył. Na scenę wdarł się starszy pan z widowni i wybawił go z opresji. Mimo tej drobnej usterki wszyscy goście byli zachwyceni, a Taylor zdobył rekordowe napiwki.  
Nadszedł występ Jareda. Na scenę wpadł przystojny, dobrze zbudowany mężczyzna z czarną grzywką i oczami pomalowanymi a'la panda. Wrzeszczał do mikrofonu tak bardzo, że nie wytrzymała tego elektryka agencji i na moment zabrakło prądu. To bardzo ucieszyło Jonathana, który korzystając z okazji, ogłuszył i zamknął Michaela w kiblu. 
- Taak, tylko ja będę gwiazdą - pomyślał Jon. - Jestem genialny, taki dobry pomysł.. - duma go rozpierała. 
Na występie dał z siebie wszystko. Był słodkim, małym chłopcem, który złapał za serca wszystkich i dostał dwa razy większe napiwki niż jego przyjaciel - Taylor. Widownia była zachwycona, więc poproszono go o bis. 


Po tej długie nocy, pełnej sukcesów, wszyscy byli bardzo zmęczeni. Udali się szybko do swoich pokoi. Jedynie wciąż zadowolony z siebie Jonathan nie mógł zasnąć z podekscytowania. Wyszedł przed agencję, gdzie nagle na motorze podjechała jakaś osoba. Efektownie zahamowała tuż przed Jonem. Powoli zdjęła kask, zarzuciła włosami i uśmiechnęła się zadziornie.
Chłopak poczuł dziwne uczucie w brzuchu. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Stało się dla niego jasne, że zakochał się od pierwszego wejrzenia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz