sobota, 25 czerwca 2011

Rozdział I


Stuk,stuk, stuk. - Jebane obcasy - pomyślała Elizabeth. Zdjęła je ze swoich zmęczonych stopek i już chciała wyrzucić, gdy w przypływie nagłego oświecenia, przypomniało jej się, że to ukochane szpileczki od Chanel, za 359$, czarne, klasyka. Pogłaskała je, uśmiechnęła się i delikatnie schowała je do torebki. Związała jeszcze włosy w koczek, od zawsze irytowały ją rozpuszczone włosy. Zdjęła nieodłączne okulary i odpaliła papierosa. Nikt nie wiedział, że paliła. Nathalie nie była by zadowolona. Jej Świnki muszą być idealne. 
Elizabeth wracała właśnie od klienta.
- Głupkowaty fetyszysta. Ale dobrze płaci i obywa się bez seksu. Dziś był pejcz i lateksowy strój policjantki. Ciekawe co wymyśli następnym razem - uśmiechnęła się do siebie. 
- Jeszcze tylko pięć minut i będę w agencji. - tancerka marzyła już o szybkim prysznicu i długim, głębokim śnie. 
Gdy doszła pod agencję, zdziwiło ją to, że jest nieczynna. Jednak była zbyt zmęczona, by się nad tym zastanawiać. 
Dochodząc pod pokój, stwierdziła, że nie idzie się myć.
- Najwyżej zgnije z brudu czy coś - pomyślała.
Weszła do sypialni i rzuciła się na łóżko. Po czym odskoczyła z prędkością światła, drąc się
- AAA! Trup!!!
- AAA! Gdzie?! - odezwało się ciało
- James, do kurwy nędzy, co robisz w moim pokoju?!
- Raczej co Ty robisz w moim?! Elizabeth, chciałaś mnie zgwałcić! Powiem wszystko Taylorowi!
- Zgwałcić?! Coś Ci chyba na mózg uciska! Giń pasztecie.
- I tak naskarżę Taylorowi! Nie jestem pasztetem, ty.. ty schabie jebany. 
W czasie gdy Elizabeth i James kontynuowali rozmowę na najwyższym poziomie, otworzyły się drzwi i przez szparę, nieśmiało wsunął się Maybell. 
- Ej, chcecie banana?
Wybuchnęli śmiechem. Atmosfera się rozluźniła. 
- Dom kurwa wariatów! Dobranoc dzieci - wychodząc powiedziała Elizabeth. 
Poszła do pokoju i tym razem trafiła do swojego. 

♥♥♥

Słoneczny poranek. Przy spuszczonych roletach śpi Elizabeth, jednak jej błogi wypoczynek gwałtownie się kończy, drzwi uderzają z całej siły o ramę łózka, wbiega Barbie, zapłakana i wrzeszcząca
- Ty jebana suko, zniszczyłaś wszystko, zrobiłaś to na pewno dlatego bym nie dostała się do kadry, nienawidzę cię!
Elizabeth niechętnie otworzyła oczy i z poranną chrypką  powiedziała 
- Kobieto, po pierwsze obudziłaś mnie, po drugie jest 7:07, a to że ty cierpisz na jakąś chujową bezsenność to mi lata koło nosa, po trzecie what the fuck?!
- Już kurwa nie udawaj takiej pustej, przecież wiedziałaś, że wczoraj miała być premiera! - Barbie już leciała zabić siostrę, a przynajmniej spowodować ciężkie obrażenia. Jednak nie powiodło się jej to gdyż weszła Nathalie.
- W zupełności zgadzam się z twoją siostrą. Elizabeth zachowałaś się karygodnie. Przez ciebie mamy straty finansowe. Nie dostaniesz wypłaty za ten miesiąc! A teraz wstawaj! Zaraz próby. Premiera przełożona na dzisiaj.

♥♥♥

Ostatnie przygotowania, Elizabeth właśnie usilnie stara się zrobić make up, od zawsze ma z tym problem. Najchętniej poprosiła by Barbie o pomoc, ale ta nie umie malować innych.
- Strasznie się denerwuje, pierwszy raz tańczymy ten układ i pierwszy raz będę tańczyła z Barbie i Jamesem. Oni są naprawdę okey. Co jeżeli ja nie dam rady?! - pomyślała tancerka.
- Barbie?
- Ta?
- Nie gniewasz się już, prawda?
- Nie mam pewności, ale chyba nie.
- Fajnie. Koch... znaczy nie ważne.
- Też cię kocham, Głupku. Chyba przez te więzy krwi.. Inaczej bym Cię nienawidziła.
Elizabeth rzuciła tuszem do rzęs w głowę Barbie. W tym czasie weszła ich szefowa - Nathalie.
- Dziewczęta, mam zajebistą propozycję, nie do odrzucenia! Pod koniec układu pocałujecie się!
- CO?! - zakrzyknęły bliźniaczki.

1 komentarz:

  1. takze tego.. :D strasznie mi sie podoba i wgl :D na razie bym nic nie zmieniala :> ii troche myla mi sie te wszystkie postacie, ale mysle ze kiedys to ogarne :D czekam na nastepne rozdzialy, szybciutko :)

    OdpowiedzUsuń