niedziela, 26 czerwca 2011

Rozdział V

- A to kurwa ! Suka jebana ... - krzyczała rozwścieczona Barbie. Wszyscy, którzy pozostali przy nieprzytomnym Jamesie, parzyli na nią ze zdziwieniem. Nawet sama Nathalie, która właśnie weszła ponownie do pokoju, postanowiła pomóc uspokoić się tancercę, więc odłożyła swoją zieloną herbatkę! Choć nigdy tego nie robiła. Jedynie Michael, miał to wszystko gdzieś. Było to spowodowane, lekkim podnieceniem, po oglądanych wcześniej filmach pornograficznych. Obecnie mając sprośne myśli, delikatnie ocierał się o Annabel, powiedział:
- Kurde, dajcie sobie spokój, chłopak sie niedługo obudzi i wszystko będzie okej.
- Pierdol się - odpowiedziala nadal zła Barbie.
- Spoko. Annabel bedziesz mi do tego potrzebna - spojrzał znacząco na barmankę, po czym gwałtownie ją szarpnął i opuścili razem pomieszczenie.
- Wszytko bedzie dobrze - Nathalie pocieszała tancerkę. Co tą zadziwiło, gdyż zawsze uznawała swoją szefową za zimną i oschłą kobietę, bez serca.
- Wiem, że nie powinnam się zamartwiac. To nie moja wina, ale jednak czuję się w jakiś sposób odpowiedzialna za to co się stało. W końcu ten pasztet łamany, pokemon, niedorozwój, był zazdrosny o mnie... Właściwie nie dziwi mnie to, gdyż z Elizabeth, jesteśmy najsłodszymi, najlepszymi i w ogóle najśliczniejszymi bliźniaczkami na świecie.
 - Nie zapomnij dodać, że jeszcze najskromniejszymi - przerwała jej Nathalie. 
Wychodząc, zostawiła Barbie sam na sam z Jamesem. Przez myśl przeleciało jej że to nie najlepszy pomysł i zawahała się, trzymając rękę na klamce.
- Nic się nie martw. Wolę jego brata - Brada. - powiedziała Barbie ni stąd, ni zowąd, zupełnie jakby czytała w myślach szefowej. Ta potrząsnęła głową i wyszła. 
Bliźniaczka, pochyliła się nad ciałem Jamesa i postanowiła się zwierzyc
- Wiesz ... - zaczęła Barbie, pochylając lekko nad nieprzytomnym, rozneglirzowanym chłopakiem, ktory miał na sobie, jedynie rożowe, prześwitujące stringi z puszkiem okrywającym jedynie małych rozmiarów genitalia
- Jak już jesteśmy tu sami to możemy szczerze porozmawiać. Nigdy ci o tym nie mówiłam, ale strasznie podoba mi się twój brat Brad. Jest bardzo męski. Ten jego kaloryferek i to wcięcie, niebiesko-zielone oczka, ciemna karnacja. To wszystko przyprawia mnie o dreszcze. Jestem całkiem pewna, że gdybym była płci męskiej, stawałby mi zawsze na jego widok - zaśmiała się Barbie.
- Może by dołączył do naszej agencij? Co ty na to? Wiedziałam, że poprzesz mój pomysł - prowadziła monolog. 
- Właściwie jesteś świetnym rozmówcą, kiedy milczysz. 
- Opowiem Ci coś. Ja i Maybell mieliśmy kiedyś romans, bardzo krótko, ale zawsze. To było gdy mieszkaliśmy w Los Angeles. Kiedyś, gdy weszłam do mieszkania, moja siostra Eli, tarzała się po podłodze razem z nim. Ona była w stroju małpki, a on jako Tarzan. To właściwie był nasz koniec. Teraz wydaje mi się to strasznie śmieszne, ale wtedy się na nią obraziłam - uśmiechnęła się do swoich wspomnień. W tej ciszy, usłyszała nagle śmiech za ścianą, poznała że był to jeden z Kinderków, sługusów agencji. Nikt nic o nich nie wiedział. To takie niedoroby społeczne, które odwalają czarną robotę. Zignorowała jego śmiech, a przez jej myśl przeleciało, że podsłuchiwacz jest gejem i będzie chciał poderwać Jamesa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz