Uwaga! Rozdział zawiera sceny, które mogą niszczyć dzieciństwo, przeznaczone dla pełnoletnich xD
-Ups! – wyrwało się Ukraińcowi.
Maybell nadal leżał na ziemi, tyle że był już mniej nieżywy. Teraz jęczał i wił się z bólu. Najpierw przerażony, a chwilę później zabójczy wzrok tancerzy, został na niego skierowany.
- Bardzo mi przykro, drogie Prosiaczki, ale jazda od nowa - z uśmiechem powiedział ukraiński kat .
- Maybell cioto, kurwa, dojadę cię dzisiaj w nocy - wrzeszczał rozwścieczony Taylor
- Kiedy tylko chcesz, Złociutki - odpowiedział dziwnie rozmarzony Maybell. Odpowiedź wstrząsnęła wszystkich, nikt się jej nie spodziewał. Uważano, że Maybell jest hetero prawiczkiem - chociaż niektórzy podejrzewali, że jednak przespał się ze Stacy, ale to tylko cieciowa, więc można powiedzieć, że się to nie liczy. Poza tym nikt tak naprawdę nie wiedział, czy jest dziewczyną … Po ostatniej aferze z Jamesem nie miała najlepszej opinii w agencji. Barbie troszeczkę jej współczuła, lecz wciąż pamiętała, jak dziewczyna zamknęła ją w łazience. Trzeba tylko dziękować Bogu, że nie zrobiła jej tego, co Jamesowi. Chociaż kto ją tam wie, pewnie nie miała wystarczająco czasu.
Prosiaczki wróciły do robienia pompek. Łaskawy Victor nie kazał robić im jednak od nowa. Zaledwie po 20 minutach pompek i 30 minutach przysiadów byli już wolni.
- Idźcie się spakować. Macie na to 15 minut.
- Tylko tyle?! – równocześnie powiedziały bliźniaczki, Victor spojrzał na nie dziwnym wzrokiem.
- 5 minut – powiedział z uśmiechem - radzę się śpieszyć, blondyneczki.
Po czasie wyznaczonym przez tyrana, wszyscy tancerze stali spakowani, w szeregu. Victor przeszedł przed nimi, prężąc tors, nagle zatrzymał się przed jedną z bliźniaczek. Prawie jej nie poznał, gdyż miała upięte włosy w kitkę, szpileczki zastąpiła butami sportowymi, również pojawiły się spodnie, zamiast kusej spódniczki mini. Dodatkowo, co stanowiło ogromne zdziwienie, na jej ciele, pojawiła się bluzka, uwaga! Bluzka bez dekoltu. Było to zdziwienie nie tylko dla Ukraińca, ale również kadra nie mogła jej poznać.
- Nieźle Barbie – skomentował z uznaniem Victor.
- Dzięki, sir – odpowiedziała ze słodkim uśmiechem. Oczywiste dla wszystkich było to, że chciała się podlizać szefowi.
- Ruszamy ferajna! - powiedział donośnie i wyszedł, a za nim podążyła reszta. Przed agencją stał już zaparkowany bus, trochę zdezelowany, o całkiem ładnej barwie - turkus połaczonym z rdzawym . Jechali jakieś 40 minut, jak nie dłużej. W końcu zatrzymali się na jakimś zadupiu, tak zwanym obozowisku.
♦♦♦
W odległej części Ameryki, Nathalie nadal figluje z Jonathanem Davisem. Oboje są sobą zachwyceni. On mówi, że jest zdecydowanie lepsza od jego żony, a ona jest zdania, że on przebija wszystkich jej tancerzy razem wziętych. Sączą szampana,w stroju dzikuski i Tarzana - byly to jej ulubione stroje, gdyż od dziecinstwa jej fetyszem byla bajka ''Tarzan'' .
♦♦♦
- Przydzielę wam teraz namioty, w każdym po trzy osoby - powiedział z poważnym tonem głosu Victor.
- Namiot pierwszy: Elizabeth, Barbie i James
- A ja?! – krzyknął urażony Taylor.
Victor na niego spojrzał jak na niechcianego insekta. Brunet zrozumiał, że głupio postąpił odzywając się.
- Znaj moją łaskę, tylko 100 karnych pompek.
Chłopak mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i bez sprzeciwu zaczął karę.
- Namiot drugi – kontynuował Ukrainiec – Jonathan, Maybell i Taylor.
Rozdzielał jeszcze przez chwilę. Gdy wszystkich wymienił, kazał iść spać, gdyż rano pobudka. Oczy Maybella rozświetlily się w tej sekundzie, niczym wszystkie lampy w Ikei jednocześnie.
- Wybieramy się na biegi jutro rano– powiedział z wyraźnie rozmarzonym uśmiechem ukrainiec.
Tancerze jęknęli i posłusznie udali się do namiotów. Nie panował wśród nich zbyt optymistyczny nastrój. Po pierwsze nikt nie zdążył pomyśleć o zabraniu alkoholu, albo chociaż jakichś rozweselających proszków od Jacksona. A po drugie, wszyscy byli wycieńczeni fizycznie i psychicznie.
W pierwszym namiocie , bliźniaczki położyły się na klacie całkiem przystojnego Jamesa.
- Ale Ty grzejesz, matko – powiedziała do chłopaka Barbie, a jej siostra to potwierdziła. Już po chwili miały w namiocie około 35 stopni.
- Pograjmy w szczerość, ja zacznę! James jesteś prawiczkiem? - powiedziała Barbie
- Tylko nikomu nie mówcie! ... jestem - powiedzial zdołowany
- Hhaahahhahahahaha....- obie blizniaczki zanosiły sie ze śmiechu
- To krepujące dla mnie... nie mialem okazji.
- Możemy coś na to zaradzić, Kotku... - mruknęła Barbie.
Popatrzyła mu w oczy- chłopak się troche zaczerwienił. Powoli zaczęła mu wsuwać dłoń pod koszulkę, miziała jego klatę, delikatnie drapała. Przysunęła się do niego i chciała go pocałować, jednak ten był szybszy i po chwili tonęli w gorącym pocałunku. Jego ręcę również znalazły się pod jej koszulką. Delikatnie masował jej piersi przez stanik. Barbie zdjęła mu koszulkę i zaczęła obsypywać pocałunkami jego tors. W tym czasie on starał się zdjąć jej stanik. Gdy gra wstępna trwała w najlepsze, Elizabeth czuła się pominięta, cicho zakaszlała - nie zwrócili na nią uwagi, więc kaszlnęła głośniej. James spojrzał sie na nią nieprzytomnym wzrokiem. Po chwili również się nią zajął. Obie siostry go całowały, a on je rozbierał. Juz po chwili były nagie. Po jeszcze paru gorących pocałunkach, dziewczęta odwróciły się i wypieły swoje jędrne, sekosowne pośladki w stronę chłopaka. Ten odważył się dać klapsa Elizabeth, a chwilę później Barbie. Dziewczyny zachęcająco jeknęły. W jako pierwszą wszedł w Barbie, na początku zaczął bardzo delikatnie, a później coraz mocniej. Drapał ją po plecach. Gdy dziewczyna była bliska szczytowania, chłopak wyjął z niej swój 'sprzęt'. Podszedł do Elizabeth, przelotnie ją pocałował, położył sie, a ta na niego usiadła. Bawił się jej piersiami i patrzył na jej zgrabne ciało. Dziewczyna już po chwili jęczała z zadowoleniem. Gdy doszła i położyła się na materacu. Chłopak wrócił do Barbie. Zaczął ostro, dziewczyna jękła z bólu, ale już po chwili było jej świetnie. On też czuł, że już powoli zbliża się do końca. Oboje zaczeli dyszeć, jeszcze chwila i oboje doszli jednocześnie. Padli na łóżko i zaczęli się całować.
- I co? ...- wydyszała Barbie
Jednak chlopak nadal nie mógl dojść do siebie, więc w odpowiedzi przyciagnął ją do siebie i zaczął całować po calym ciele ...
- Mrrr- mruczała - chodźmy juz spać - dodała
♦♦♦
Około 4 nad ranem wszyscy obozowicze zostali obudzeni przez przeraźliwy krzyk przypominajacy kastrowanego konia, wszyscy wyskoczyli z namiotów i znaleźli się przy źródle wrzasku -Elizabeth.
- Co się stało - zapytał Taylor, jednak skierował pytanie od jej siostry, gdyż El krzyczała przez sen.
- No, to zespół paniki nocnej. Ma tak, bo tata ją w dzieciństwie bił - powiedziala zawstydzona.
Nikt już o nic nie dopytywał, rozeszli się...
♦♦♦
Nastał ranek
W pierwszym namiocie tylko Eli spała - Barbie i James patrzyli na siebie. Robiło się coraz niezręczniej, gdy nagle jakieś bezwładne ciało wpadło na ich namiot. Dziewczyny wybiegły z krzykiem i ku ich zdziwieniu okazało się, że tą osobą był Victor. Kazał zwołać całą drużynę. Ledwo stojąc i czkając, oznajmił, że dzisaj biegów nie ma, pod warunkiem, że w 40 min, zbiorą satysfakcjonującą go ilość grzybów, gdyż ma straszną ochotę na zupę grzybową. Następnie pożegnał wszystkich i wpadł do swojego namiotu. Po chwili wydobyło się z niego przeraźliwe westchniecie. Vicotr udał się na kontynuację snu do namiotu...
♦♦♦
- Chodźcie!- krzyknąl Taylor
- Dla ciebie wszystko, tygrysie - odpowiedzial Maybell.
Wszyscy ruszyli biegiem- w końcu mieli tylko pól godziny i kosz pełen jadalnych, pysznych grzybków albo powolną i bolesną śmierć. Kadra dobiegla od szosy i zobaczyła tam starą babinkę sprzedającą grzyby. Ucieszeni podeszli do niej.
- 3 kilogramy, proszę - powiedzial Jonathan
- Proszę bardzo~ - wyjakała
Wszyscy odetchnęli z uglą, ale coś trzeba zrobić z pozostalymi 20 minutami.
- A wódeczki to pani nie ma? - spytała Barbie.
- A mam, mam, proszę dzieci, na zdrowie - powiedziała z lekkim uśmiechem babcia.
Tancerze zapłacili za grzyby i wódkę i ruszyli w droge powrotną. Po drodze wypili alkohol. Gdy wrócili do obozu, ukrainiec nie mógl się nadziwić ilością grzybków, ale o nic nie pytał- był zbyt uradowany z tego, ze będzie mieć zupkę.
Po wspólnym "obiedzie" powiedzial:
- Za to, że tak ładnie nazbieraliście grzybków, mam dla was niespodziankę - na jego twarzy pojawił się uroczy ( przerażający tancerzy) uśmiech.