środa, 19 października 2011

Rozdział XXIII

Tancerze zastanawiali się, co ich szefowa wymyśliła. Kiedy uśmiechnęła się tajemniczo i szybko wyszła z pokoju, wszyscy umilknęli - takie fazy u Nathalie nie znaczyły nic dobrego.
- Mamy przejebane - stwierdził ostatecznie Taylor. - Ale co tam... James idziemy wyrywać laski?
- Ta, do tego klubu, co ostatnio - wyszczerzył się do niego.
- Żeby cię wyśmiano na samym wejściu - zarechotal.
- To idźmy do innego - zaproponował szybko i już ich nie było.

♥♥♥

- Prosiaczki! - zdołowanych tancerzy oglądających na pocieszenie American Pie doszedł pisk Nathalie. - Mam dla was ważne inforamcje! - podniecona stanęła w progu z kubkiem zielonej i słomką w ustach. - Ale najpierw zawołajcie El, Barbie i nowych ... i Taylora z Jamesem - dodała drapiąc się po szyi. 
- Michael rusz swoją szeroką dupę i spal kilka kalorii - burknął do blondyna Jonathan. 
- Jasne - mruknął zły, wziął ostatnią porcję popcornu i podniósł się z kanapy.  
- James i Taylor wyszli jakoś pół godziny temu - poinformował szefową George przełykając, to co miał  w paszczęce i znów brutalnie ją wypelniając.
Jonathan skrzywił się mocno na ten odrażający widok, a Maybell to zlał. 
- Będzie kara - zmróżyła gniewnie oczy zaciągając się herbatą. - Poinformujecie ich o tym, co wam powiem. 

♥♥♥

- Ile jeszcze - warknęła zła wybijając długim obcasem nerwowy rytm. - Zielona mi się już skończyła. 
- Pewnie Michael spotkał po drodze Amber - zarechotał George.
- Michael i Amber? - Jon sporzał na niego, jak na Jamesa w rajstopach. 
- Ostatnio nie mogłem przez nich zasnąć - poskarżył się tancerz. 
- Nie mogłeś zasnąć? - zmartwiła się problemem jednego z ulubionych pracowników Nathalie.
- Tak! Przez Michaela i Amber. Są w nocy za głośno. 
- Tak nie może być- tupnęła. 
- Już jesteśmy - za jej plecami odezwał się głos blondyna. 
- Kara! - ryknęła w odpowiedzi. - Robisz nadgodziny, za utrudnianie Georgowi snu! 
- Ale ja nic takiego..! 
- Zamilcz, mówię!
- Geez, lubię takie stanowcze - oblizał usta Eric, na co El z siostrą spojrzaly na niego krzywo. 
- Po co nas tutaj ściągnęłaś, Nathalie? - spytała się mlodsza bliźniaczka. 
- Organizuję obóz! 
- My też pojedziemy? - spytał zdołowany Max. 
- Nie, będziecie pracować na gorącej lini i trenować pod okiem Victora... właśnie, gdzie Victor? 
- Jaka gorąca linia? Dlaczego nie możemy jechać? - spojrzał wyglodniałym wzrokiem na Elizabeth, a tancerze odetchnęłi. 
- Bo nie jesteście w kadrze.
- To będziemy! Jak to zrobić? - napalił się mały. 
- Musicie przy występie zarobić ileś tam forsy i znać na pamięc historię założenia Comforty Agency.
- To, to coś ma historię? 
- Nikt im jeszcze nie powiedział historii założenia agencji? - spojrzała groźnie na kadrę. - Eh, znowu muszę wszystko tłumaczyć... Tak więc... 
- Znowu to samo - burknęła Elizabeth do siostry. 

- To kiedy obóz? - spytała Barbie.
- Wyjeżdżamy pojutrze, na tydzień do Miami. Bliźniaczki - spojrzała na nie - zamijcie się Eric'iem i Maxem. 
- Ale... - chciała się zbuntować Barbie. 
- Nie ma żadnego ale.
- Skośna sucz - wyszła mrucząc cicho. 
- Dobrze - zaczęła, gdy stwierdziła, że bliźniaczki i nowi już odeszli. - Będziemy w jednym z hoteli Jacksona nad samą wodą, w drugi dzień pobytu zorganizujemy imprezę urodzinową i to na razie tyle. Dojedziecie tam sami, ja już będę na was czekać na miejscu, bo wszystko trzeba zorganizować - machała podeksytowana jedną rączką. - Jak zobaczycie Victora powiedzcie mu, że chcę się z nim, jak najszybciej skontaktować, a teraz ciao! - i wyszła szybko stukając obcasikami.
- Psycho - mruknął jeszcze pod nosem Maybell. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz