sobota, 8 października 2011

Rozdział XXII

- Cholercia! Fajna dupa z tej Elizabeth. - powiedział Eric do swojego przyjaciela, Maxa. - Spodobałem jej się, na pewno! W końcu jestem taki przystojny, inteligentny, dowcipny, wysportowany, uroczy
- Skromny? - Max, z ironią przerwał monolog Erica.
- O! Właśnie! ...Jeeja, jaki ja jestem idealny!
♦♦♦

Tymczasem w swoim ukochanym salonie, tancerze obgadują nowo przybyłych.
- Gdzie Nathalie miała oczy jak zatrudniała tego całego... no, jak ten gruby się nazywał? - głupawo podrapał się po głowie, James.
- Max. - odpowiedział Michael, wywracając oczami. James zmierzył go wzrokiem.
- Nie wymądrzaj się. - warknął. A blondyn odpowiedział tylko facepalm'em i powrócił do zabawy swoim telefonem. James kontynuował: - No więc o czym mówiłem, zanim mi ta klucha przerwała... A! Gdzie Nathalie miała oczy, do cholery?! Jak ten od sumo tam stanie, to żaden miły, delikatny gejuś nie podejdzie.
- Nasza kochana szefowa wraca, wiec możesz się zapytać co nią kierowało przy wyborze - mruknęła Barbie.
- Nathalie idzie, a herbata niezaparzona. - zauważył Maybell.
- Misiu pysiu, ona nie idzie. Ona zapierdala. - odparła Eli.
- ... i klaszcze w dłonie.
- apokalipsa - westchnęła dziewczyna.
James popatrzył się na zbliżającą szefową i myśląc, że ta nic nie widzi. Zaczął udawać jej fascynujący sposób cieszenia się. Sokoli wzrok Nathalie jednak wszystko zauważy i po chwili chłopak dostał po głowie.
- Auu! - zapiszczał tancerz - Ja jestem taki delikatny!
Nathalie na niego spojrzała z miną WTF?!: - Misiek nie płacz, kupię Ci chechłacz. - zabłysnęła.
Szybko zmieniając mimikę twarzy na dawną, wyrażającą ogromną radość, zwróciła się do reszty.
- Mam genialne wieści! - przeleciała wzrokiem po zrezygnowanych tancerzach, lecz coś jej nie pasowało... - Bliźniaczki?! Ale co wy tu...? El. Idź zajmij się nowymi.
- Może nie?
- Elizabeth! cholera!
- Jak najjaśniejsza panienka chce - i wykonując teatralny ukłon, El. poszła szukać chłopców.
- A Ty Barbie - tu milutko się uśmiechnęła - zaparz mi herbaty.
Gdy drzwi zamknęły się za farbowaną blondi i jej siostrą, szefowa powróciła do mówienia.


♦♦♦

- Elizabeth zrób to, zrób tamto, tego nie rób - marudziła dziewczyna pod nosem. Była trochę zła na szefową za wyrzucenie z 'zebranka'. Poza tym, nie podobało jej się opiekowanie tym całym karzełkiem - Eric'iem i jego tłustawym kolegą. 
- Tylko gdzie oni mogą być? - zastanawiała się dziewczyna. Powoli przechadzała się po agencji, gdy nagle zauważyła, że drzwi do jej pokoju są uchylone. Biegnąc do swojej oazy spokoju, w myślach próbowała przypomnieć sobie jak duży miała bałagan w pokoju. 
- Oby tylko bielizna nie leżała wszędzie porozwalana... - zacisnęła kciuki i w końcu wpadła do swojego stylowego kącika. Obraz jaki ujrzała ją prawie usatysfakcjonował. 
- Elizabeth! - ucieszył się Eric, słodko się uśmiechnął, a na jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki. Serce El. jakby zmiękło i już była uwiedziona jego słodkim, dziecięcym pięknem. 

♦♦♦

- Przeglądałam sobie dokumenty i zauważyłam, że Eli. i Barbie mają urodziny już za parę dni! Wydaję mi się, że podczas mojej nieobecności byliście grzeczni, chociaż nie rozmawiałam jeszcze z Victorem na ten temat... Właściwie to on już wyjechał? Nigdzie go nie widziałam. - powiedziała Nathalie.
Tancerze dobrze wiedzieli co się dzieje z tajemniczym Ukraińcem, lecz wszyscy milczeli. Chwilę przed przyjazdem Nathalie, z pomocą Stive'a, schowali go, do schowka na detergenty. Zapanowała niezręczna cisza. Szefowa przyglądała się coraz bardziej podejrzanie, oczy zamieniły jej się w wąskie, groźnie wyglądające szparki: - Georg! Mów! 
James i Jonathan nie mogli dopuścić do wydania tajemnicy, więc szybko zaczęli improwizować:
- James, nie sądzisz że ta impreza nie powinna się odbywać w Comforty?
- O taaak! W końcu... mogli byśmy coś uszkodzić. Prawda Nathalie?
Dziewczyna podrapała się po brodzie, przygryzła wargi, przeliczyła szybko koszty w głowie.
- No dobrze... To co proponujecie?
Wszyscy zaczęli się przekrzykiwać, było słychać głosy mówiące "Ibiza! Korsyka! Los Angeles! Miami!
- Miami? Można to załatwić - tajemniczo uśmiechnęła się szefowa tancerzy i wyszła z salonu.

♦♦♦

Jackson właśnie opalała się nad swoim basenem, popijała drinki donoszone przez jej ociekających seksem podwładnych. Oddawała się relaksowi, który niestety za chwilę miał być przerwany. Z wibrującym telefonem w dłoni, wkroczył Anthony. Był wysoki, opalony, miał ciemne, dłuższe włosy, trzydniowy zarost, męski głos, dużo mięśni i jeszcze więcej testosteronu. Każda normalna dziewczyna dostała by przy nim palpitacji serca z wrażenia, ale nie Jackson. 
- Nathalie dzwoni, odbierzesz? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz