piątek, 10 lutego 2012

Rozdział XXXIV

W Nowym Yorku słońce właśnie wschodzi. Jest strasznie wcześnie. Dwóch tancerzy - Max i Eric śpią na siedząco, oparci głowami. Są obsypani okruszkami, a w okół nich pełno resztek i butelek po piwie, z wczorajszego maratonu filmów dla dorosłych, które odnaleziono w salonie agencji. Szczególnie cudownym był ten z Elizabeth i Georgiem.
Ericowi zaczynała powoli drętwieć szyja, było mu coraz bardziej niewygodnie, a jeszcze na dodatek dochodziły skądś dziwne odgłosy. Chłopak niechętnie otworzył swoje patrzałki. Salon wyglądał normalnie, jednak nadal było coś słychać. Dźwięk, trochę jakby zamknięto niemowlaka w rurze kanalizacyjnej. Przerwa. Szum wody. Trzask drzwi. 
- Annabel, co się dzieje? - spojrzał mało rozgarnięty chłopak. 
- Poranne mdłości - niewyraźnie się uśmiechnęła.
- Musimy z tym jechać do lekarza! 
- Nie, no coś ty, daj sobie spokój - powiedziała dziewczyna. Było jej bardzo miło, że chłopak tak się nią zajmuje. 
Eric podszedł do Maxa i uderzył go w głowę. Przestraszony grubasek podskoczył. Sporych rozmiarów piersi zadrgały niesamowicie. 
- Co się dzieje?
- Jedziemy do lekarza

★★★

Miły, głęboki głos Jacoba zakończył przemówienie i jednocześnie rozpoczął walkę o najwyższe trofeum. Cała armia tancerzy, z całego świata ruszyła z trybun pod przewodnictwem swoich alfonsów. Tancerze CA ruszyli dość wolno, uważali się za największe gwiazdy (było w tym dużo prawdy, Złotego Karpia zdobyli już 13 razy!) i wiedzieli, że miejsce do przebrania będzie czekać. Jednak gdy dowlekli się już do szatni, osłupieli.
- To są szatnie?! - zapiszczała El. 
- Elizabeth, nie marudź! - warknęła Nathalie, a tancerka wypchnęła dolną wargę do przodu. 
Nagle usłyszeli głos Georga
- Ej, chodźcie tu! Pusto!
Nathalie poszła zbadać miejsce pokazana przez tancerza. Pogłaskała go po głowie
- Ohh, Georg, jesteś moim najulubieńszym tancerzem!
Prosiaczki wbiły do zrujnowanego, dziwnego pomieszczenia. Były tam ławki, śmieci, wieszak i parę szafek. A także dwa rowery, piłki lekarskie, męskie slipy, dziwne żółte piłki i coś wyglądające na barek. 
- Nie ma światła - mruknął Jon. 
- Nie będziemy mogli widzieć jak się Elizabeth przebiera - smutno powiedział Taylor. 
W końcu tancerze przebrali się jakoś w swoje kuse stroje na kwalifikację. Otworzyli drzwi i oślepiło ich światło. Wychodząc wpadli na dziwnego pana. Solarka, czapka na głowie, przerwa pomiędzy jedynkami i okulary przeciwsłoneczne na twarzy. Zapytał się łamaną angielszczyzną
- Może hot doga?
Już chłopcy chcieli sobie kupić, jednak mord w oczach zestresowanej dziś Nathalie zahamował transakcję. 
Tancerze powlekli się na trybuny. Na basen wpadało palące, południowe światło. Dowiedzieli się, że kręcą jako ostatni. Więc po obejrzeniu dwóch występów stwierdzili, że sobie pójdą pozwiedzać tajemnicze rujny Anilany.
Weszli do swojej szatni, przewracając jakąś metalową pałkę przedarli się dalej. Weszli do mrocznego pokoju z okienkiem, niedziałającym komputerem i paroma nagrodami, a także proporczykami. Jon rzucił się jak na mięso i radośnie wyniósł sobie stamtąd parę pamiątek. Wyruszyli w dalszą podróż. Znaleźli się w krainie grzyba na ścianach. Na środku stało parę sprzętów do ćwiczeń. 

★★★

Podczas gdy tancerze inhalowali się zagrzybiałym powietrzem, Nathalie starała się ich znaleźć. W końcu wpadła na Elizabeth
- Tu jesteś! Czemu jeszcze nie przebrana?! Elizabeth! Dwieście pompek na kamieniach! i gdzie jest reszta?
Chłopak, który wcale nie był dziewczyną, popatrzył na nią niezrozumiale. Widać było, że myśli, to dodawało jeszcze lepszy efekt w podobieństwu do El. 
- Ja nie rozumiem - powiedział z niemieckim akcentem - Nazywam się Bartlomiej i jestem z Deutschland-Champion Agentur.
Nathalie popatrzyła jeszcze chwile, odskoczyła nagle i 'w locie' przeprosiła chłopaka.

★★★

Zawodnicy przedzierając się przez dwa prysznice i jeszcze jedną szatnie znaleźli się na dworze. Wpadła na nich Nathalie. 
- Gdzie się podziewacie?! Próba! 
Tancerze przeszli na część z trawą, zarośniętym i nieco brudnym boiskiem do gry w siatkę plażową i małym, płytkim brodzikiem z jakimś glutem na dnie i fontanną. 
- Zjeżdżalnia! - Maybell i Elizabeth zaczęli skakać z radości i pobiegli do niej. Obili sobie palce u stóp, gdy wbiegali po kamiennych schodkach, a potem zdarli tyłki o ostrą nawierzchnie. 

★★★

- Do finału przechodzą - tu Jacob tajemniczo ściszył głos - oczywiście Comforty Agency! - rozległy się brawa, jęki zawodu i gwizdy. Najbardziej do hejtowania ciągnęło zawodników Poseidon'u, jednak Stacy starała się utrzymać ich nerwy na wodzy. 
- A drugą drużyną wchodzącą do finału są - ponowne ściszenie głosu dla nadania dramaturgii - Poseidon Agency! 
W tym miejscu pojawił się głównie jęk zawodu i gwizdy. No i rubaszny śmiech Prosiaczków. Wszyscy starali się cieszyć, że wygraną mają w kieszeni. Jednak tak w głębi duszy wiedzieli, że PA jest trudnym przeciwnikiem. Widzieli ich występ i byli pod wrażeniem. 
- Do zobaczenia wieczorem! - pożegnał się Jacob. Ludzie zaczęli się zbierać. Grupa Nathalie wiedziała, że tym razem trzeba lecieć biegiem, by dostać się pod prysznic. Treningi kondycyjne z Victorem dały dużo i dobiegli w tempie Usaina Bolta. Dopadli pod prysznice (właściwie działały dwa), włączyli wodę
- Aa! Gorące! - pisnęli. Jednak ich ciałka szybko przyzwyczaiły się do gorącej wody opływającej ich ciałka. 
Pod prysznic weszli tancerze Poseidona. 
- Teraz nasza kolej! - oburzyli się niczym 5letnia dziewczynka. Bezczelne Prosiaczki wybuchnęły śmiechem. Po chwili rozpoczęła się regularna wojna. Słysząc niepokojące dźwięki pod prysznic wpadły dwie alfonsówny. Zmierzyły się wzrokiem. Tancerze nagle pokojowo usiedli, podzielili się prysznicami i oglądali pojedynek boss'ów. 
Szczególnie ciasno zrobiło się pod prysznicem Elizabeth. Ta mając władzę (a raczej prysznic w dłoniach) parzyła wrzątkiem siedzących obok, uważając, że jest genialnym geniuszem zła.
Stacy jak dzika rzuciła się na Nathalie. Jednak córka Victora była po niezłej szkole życia i pokonała byłą cieciową dwoma ruchami. 
- Koniec? - jęknął zasmucony Taylor.
- Zero rozrywki - mruknął James
- Mam ją dalej bić?! - zaklaskała w dłonie radosna Nathalie
- Nie! - wrzasnęli tancerze PA i szybko wynieśli się spod prysznica.

★★★

Nathalie przechadzała się po basenie. Prosiaczki siedziały od godziny pod prysznicem, a na dworze robiło się coraz chłodniej. Dziewczyna wpadła na pana z krzywym nosem.
- Dzień dobry - słodko zaczęła i zamerdała parę razy długimi rzęsami - Może mógłby pan nagrzać nam saunę? 
Fabian czuły na kobiece piękno, zgodził się bez wahania. 
Tancerze musieli zmienić miejsce swojego położenia, spod prysznica do sauny. Elizabeth szła sobie powoli z Maybellem. Nagle na ich drodze pojawił się słodki piesek. 
- Patrz jaki słodziaszny! - jęknęła dziewczyna i rzuciła się do głaskania. 
- Max - cicho dobiegło zza drzwi. Pies stanął na nogi, postawił uszy.
- Max, kolacja! - ponowne nawoływanie. Tancerze wybuchnęli śmiechem. Od razu skojarzył im się ten zabawny, nowy grubasek z agencji. Ciesząc się jak pojebani wpadli do sauny. 

★★★

Do rozpoczęcia pozostała godzina. Zapaliły się lampy, klimat zrobił się nieco bardziej mroczny. Niczym z horrorów. Pod basen podjeżdżały drogie bryki z członkami jury. 
Poseidon i Comforty ćwiczyli swoje układy. Znaczy Poseidon ćwiczył, a rozleźli tancerze z CA się obijali. Stacy węszyła jakiś podstęp 
- Jak takie rozlazłe kluchy mogą wygrywać? - głośno myślała Stacy. 

James nie chciał tańczyć, mówił że mu zimno, więc stał skulony i dostawał drgawek. Taylor prężył mięśnie, Michael bawił się telefonem, Maybell patrzył na gwiazdy, a Elizabeth leżała na kamiennych, zimych trybunach i cierpiała. W końcu przyszła Nathalie. Jej wrzask podział na wszystkich prócz El. 
- Elizabeth! Może raczysz ruszyć swoje tłuste dupsko!
Dziewczyna obróciła się bruchem do góry. 
- Wyrostek - żałośnie załkała.
Nathalie już chciała iść ją pobić, jednak Maybell stanął w obronie dziewczyny i zaczął zabawiać się w lekarza. 
- Georg! idź po prawdziwego lekarza - mruknęła Nathalie - umierać jej się zachciało - wywróciła oczami

Przyszedł zabójczo przystojny lekarz, zadziwiająco podobny do Jamesa. Zbadał brzuch dziewczyny, wepchał w jej żyły strzykawkę, wpuścił przeźroczysty płyn. 
- Ograniczyć alkohol i fast foody i drugi. Ogólnie to ograniczyć wszystko i jeść tylko jakąś papkę dla dzieci - powiedział zmęczonym, monotonnym głosem.
Elizabeth jęknęła i ponownie dziś zrobiła smutno-obrażoną minę. 

★★★

- Finał XIV Złotego Karpia! - wszyscy obecni zaklaskali. 
- Dziś w brylantowych fotelach jury zasiedli: Hugh Hefner, Carmen Electra, Jesse Jane (aktorka porno), Ivian Lunasol Sarcos Colmenares (miss world'11) i jeszcze polski akcent - Doda! 

Jako pierwsi zaczęli tańczyć debiutanci. Chcąc zapunktować, wybrali piosenkę Dody - XXX. Elizabeth siedząca na trybunach zaczęła nucić piosenkę, która wbiła jej się w mózg. Nagle Jon uderzył ją w głowę i zabił wzrokiem. 
- Gratulujemy cudownego występu! Brawa! Teraz przed nami Comforty Agency! - zabrzmiał głos Kubiaka.
Rozległo się Big Sean - Dance, tancerze zaczynali pierwsze ruchy i naglę wysiadł prąd. Stanęli zaszokowani.
- Cieemno - jęknął Taylor. 
Nagle przybiegł niczym superbohater, Fabian! Miał w ręku ogromny klucz francuski, którym zaczął bić głośniki i lampy. Zrobił jeszcze kilka ruchów i prąd powrócił. 
- Przepraszamy za kłopoty techniczne - odezwał się Jacob - wszystko okej? - zapytał się tancerzy stojących na scenie.
Muzyka znów ruszyła. Była to mieszanka Big Seana, Rammsteina, Slipknota , Prodige i Eminema. Dziki remix, zamówiony u najlepszego DJ. Występ narazie szedł świetnie. Teraz najtrudniejszy moment, Elizabeth i jej solówka na rurze. Na treningu nigdy jej to nie wyszło, właściwie nigdy jej to nie wyszło, ale Nathalie nie chciała zmieniać. Elizabeth wiedziała, że jak i tym razem jej nie wyjdzie to zostanie osobą bezrobotną. Na to nie mogła pozwolić, nie jest przyzwyczajona do życia w ubóstwie. Stres okazał się potrzebny i wyszło perfekcyjnie. Muzyka w końcu ucichła. Rozległy się ogromne brawa na trybunach. Prosiaczki poszły wyściskać swoją ukochaną Nathalie. 
- Wow! - powiedział prowadzący i zamilkł - za 5 minut wyniki. 
5 minut minęło szybko. Trzeba się było ogarnąć, żeby na wręczaniu nagrody wyglądać cudownie. 

- A prestiżową, elitarną nagrodę, Złotego Karpia otrzymują w tym roku... - cisza, po chwili werble. Kubiak mocuję się z kopertą i widzi napis "Poseidon Agency", spojrzał spanikowany i wzorkiem zauważył szczerzącą się podejrzanie Stacy. Jacob pomyślał sobie - Czyżby zapłaciła za wygraną? - podrapał się po brodzie, wziął głęboki oddech i pewny siebie, przemówił
- Jako, że to XIV edycja, a ja bardzo lubię liczbę czternaście, to wyników dowiemy się w inny sposób. Spojrzał groźnie na jury. 
- Doda, na kogo głosowałaś?!
Blond piękność o sztucznych cyckach i napompowanych ustach - oczywiście, że na Poseidon, mieli układ do zajebistej muzyki - głupio się zaśmiała. 
Jacob pytał dalej. Została ostatnio osoba, miała decydujący głos, bo agencje szły łeb w łeb. 
- Hugh Hefner'ze, na kogo głosowałeś? Czyżby na Comforty? Ponoć strasznie podobało ci się na urodzinach bliźniaczek! 
Staruszek zapowietrzył się, głosował wcześniej na Poseidona, ale rzeczywiście, urodziny bliźniaczek były cudowne. W końcu odpowiedział
- Comforty Agency! 

Prosiaczki zaczęły skakać jak oszalałe, zaczęła się ogromna vixa, a w ręce Nathalie powędrował ogromny Złoty Karp. Na niebie pojawiły się fajerwerki. W tym całym zamieszaniu Michael ledwo usłyszał swój telefon. Oddalił się od hałasu i odebrał. Dzwoniła Annabel
- Kochanie, będziemy mieć sześcioraczki! Cieszysz się?! - zaszczebiotała w telefon. 
Chłopakowi wypadł telefon z rąk. Rzucili się na niego przyjaciele. 
- O, kurwa. Mamy dzieci...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz