piątek, 16 grudnia 2011

Rozdział XXIX

- Wszędzie krew! - Taylor w panice rzucił się pod nogi Nathalie i Elizabeth. - Wciąż ją widzę! Mamo, proszę zabierz tą krew... Mamo! - załkał kuląc się na ziemi.
Szefowa wymieniła zaniepokojone spojrzenie z wyluzowanym ojcem.
- Sprawdzisz, co tam się dzieje?
- Spoko - rzucił peta w krzaki i ruszył.
Taylor nadal zakrywał swoją twarz rękoma, powstrzymując płacz. Miał bardzo ciężkie dzieciństwo - jak większość tancerzy w Comforty Agency.
Czarny Kat wspinał się coraz wyżej po schodach i coraz lepiej słyszał dzikie piski i rechot, który rozpoznałby wszędzie. Przyspieszył i szybko stanął w drzwiach pokoju tancerzy. Wyrwało mu się jedynie:
- Uuu, mrrr - z wesołym grymasem na twarzy.

~~~~~~

- Ile nie będzie mogła tańczyć?! - ryknęła podirytowana Nathalie.
- Tańczyć? - spytał zdezorientowany lekarz. 
- Jak długo, się pytam?! - przybliżyła się do niego niebezpiecznie. 
- Zostanie u nas 5 dni...
- 5 dni?! Ile chcesz, żebyście wypuścili ją dzisiaj? 
- O czym pani mówi?! - lekarz był oburzony i chciał już odejść, ale powstrzymał go Victor. 
- Siemano - mruknął do niego i zagrodził mu drogę ucieczki. 
- Ma stąd wyjść, jak najszybciej. 
- Jest w śpiączce! Nie może wyjść! 
- To jest wyzwanie?! - na czoło wyskoczyła jej mała żyłka. 
- Dopiero, gdy się obudzi może się wypisać - jęknął przerażony.
- Jej! Jak fajnie - klasnęła w dłonie. - Dziękuję! - pisnęła i ruszyła do pokoju, w którym leżała Barbie.
- Patrz, jak fajnie - zarechotał Taylor i uniósł powieki Barbie.
- Hehe, seryjnie - zabrechtał z nim James.
- Wracamy do hotelu, prosiaczki! Muszę wypić zieloną, bo nie pociągnę dłużej - jęknęła i potuptała do wyjścia.
- To ona też ciągnie? - duży brunet zmarszczył brwi.

~~~~~~

Gdy wrócili ze szpitala odbyli poranny trening, który ominął ich przez mały wypadek. Biegali na orientacje po ogrodzie za hotelem, w którym łatwo można było się zgubić. Do południa zeszło im na szukaniu George'a i Jonathana. Kiedy wrócili zmęczeni do swoich pokoi, Victor powiadomił ich, że jedzie z córką na zakupy. Dodatkowo wyprodukował z siebie długą formułkę o niebezpiecznych zabawach, które grożą wstrząsem mózgu. Zakazał im opuszczać hotel bez powiadomienia ich. 

- Ej, pójdźmy do Barbie
- Już za nią tęsknisz? - Maybell podniósł jedną brew do góry
- Noo - spojrzała na niego z lekkim przymułem.
- To idziemy? Tam były takie fajne łóżka - podniecił się Jonathan.
- Tylko trzeba zadzwonić do Nathalie - Michael spojrzał na nich pewnie znad magazynu naukowego.
- Hehehe, kto odważny? - zarechotał James.

- Nie odbiera dalej... Jeszcze raz?
- Nie zniosę dalej tego jazgotu na sygnale!
- To napiszmy jej list - zachichotał George
- Czasami naprawdę myślę, że jesteś posrany
- Ty myślisz? - Elizabeth spojrzała Taylora wkurzona. - To dobry pomysł. Dajcie kartkę i długopis.

- Co o tym sądzicie?
- Na mój gust za długie...
- Nie odczyta...
- Błąd ortograficzny...
- Eee...
- Zamknijcie się! - Elizabeth zagryzła mocno wargę i ruszyła szybko do tymczasowego gabinetu szefowej.
Za nią podreptali koledzy. Już zostawiała karteczkę na biurku, gdy:
- Hahaha! Ogarnijcie to! - wskazał palcem na otwarty zeszyt.
- Eee... pamiętnik?
- No chyba.Ej, Maybell, tylko ty się doczytasz
Chłopak wziął do ręki czarno-różowy pamiętnik w kratkę z purpurowym futerkiem i otworzył na stronie z dużą masą wielokropków.
- "Wracam właśnie od Jacksona, omówiłyśmy sprawy dotyczące - urodzin bliźniaczek - ... imprezy, którą szykuję. Ogólnie było miło, pogadałyśmy sobie, Jackson ograniczy dostawy Barbie. Przez jej prochy zawsze są problemy... Ale nie do tego zmierzam, pamiętniczku! Tak jakoś już się zbierałam, a Jackson nie pokazała mi jeszcze swojego nowego dorobku! I wtedy wszedł ON! O mój Boże! Myślałam, że zacznę piszczeć! Tam stał ON! Tak, ON! W samych slipach, jak go zapamiętałam. Jest tak samo boski, jak kiedyś... Moje serce znowu zabiło mocniej... Myślałam, że rozpłynę się tam na posadzce... Jezu! A ON się do mnie uśmiechnął, pamiętał mnie! Nawet powiedział moje imię... Aaa! Jackson trochę się zdziwiła... Pewnie głupio wyglądałam... z takim bananem na twarzy... Na pewno byłam czerwona! Nie... nie... nie... Co on mógł sobie wtedy pomyśleć? Tylko się przywitaliśmy... potem musiał iść... dalej pływa. Dalej ma tak samo zajebiście rozwinięty kaloryfer i te wszystkie mięśnie... Ah! Jak on na mnie działa! Pływa u Jacksona, zobaczyłam jeszcze Patricka... też się nic nie zmienił. Podobno też przyjedzie tutaj z Jacksonem na imprezę... Jezu, nie mogę zaprzepaścić nowej szansy, bo już nigdy sobie nie wybaczę!"
- Nathalie się zakochała? - twarze tancerzy wyrażały niedowierzenie.
- Wait, Barbie dzwoni...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz