środa, 9 listopada 2011

Rozdział XXV

Tancerze skrzywili się - ten uśmiech nie należał do tych najpiękniejszych.
- Uuu - uśmiechnął się jeszcze bardziej zbereźnie oceniając swoją goliznę i po chwili spoglądając pytająco na bliźniaczkę.  
- Ekhem - odchrząknęła Barbie dusząc dziki rechot. 
- To ten... - podrapała się po szyi Elizabeth odwracając wzrok.
- Czy ja o czymś nie wiem ? - spytał po chwili głęboko zamyślony Taylor.
Zapadła ta nieprzyjemna cisza... 
-  Jedziemy pojutrze na obóz - westchnął Maybell. 
- To bardzo dobrze - Czarny Kat oblizał kusząco wargi patrząc na El. 
Cała kadra wzdrygnęła się mocno.

♦♦♦

- Macie wszystko? - spytał stojących w szeregu tancerzy.
- Tak, trenerze! - Czarny Kat lubił być tak nazywany (to podnosiło jego samoocenę).
- To bardzo dobrze. Everybody-pomarańcze, do wozu!
Wolno poszli do pojazdu, którym okazał się stary Volkswagen Samba Victora, który pamiętał jeszcze czasy jego młodości. Transporter był wesoło zielony w różne hippisowskie mazańce.
- Tutaj rozdziewiczałem całe okolice - powiedział dumny i spojrzał na męską część kadry. - Wy możecie sobie o tym tylko pomarzyć - uśmiechnął się, jak nekrofil na rozkopanym cmentarzu.
- Jasne - mruknął James do Taylora. - Pewnie brał te najbrzydsze.
- A jak inaczej - wypiął się i dumnie wszedł do pojazdu potykając się i wpadając na Barbie.
- Łapy przy sobie, fiolecie! - ryknęła odpychając go od siebie.
- Hahaha! - rechotała, jak dzika Elizabeth. Powoli jej śmiech przechodził w kwik świni.

Podróż minęła dosyć szybko - stoczono podczas niej bitwę na żelki, zjedzono wszystkie banany Maybella, George prawie posikał się ze śmiechu, przez co Victor kazał mu robić karne pompeczki itd. Wieczorem dotarli na miejsce. Był to duży hotel z basenem i barem na dachu, basenem z tyłu, prywatną plażą, siłownią itd.
- Ciekawe, ile zeszłoby Amber na myciu tych okien?  - zamyślił się Michael.
- Na pewno nie mielibyście czasu na ruchanko - zarechotał Jonathan.
- Ja ma chociaż z kim - wypiął klatę blondyn i odszedł dumnie,  na co mały się zdziwił.
- Hehe, pocisnął ci - George rechotnął i klepnął w klatę zdziwionego Jonathana.
- Jutro o 6 w siłowni! Poćwiczymy sobie - zatarł rączki Victor i wszedł do środka zostawiając tancerzy przed wejściem.

♦♦♦

Bliźniaczki oraz Taylor byli zdziwieni tym, że duża część hotelu była zamknięta. Pozostała część kadry (ta wiedząca o urodzinach i myśląca) zignorowała ten aspekt. Na razie wszyscy nastawili się na imprezę pocieszenia z okazji początku obozu.
- A wiecie, co dostałam przed wyjazdem? - uśmiechnęła się dziko Barbie i wyciągnęła torebeczkę z  tęczowym proszkiem. - Pył z rogu jednorożca - wyszczerzyła się. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz